Rozdział 6 "Wszystko zaczyna się psuć"
Szli już drugą godzinę w zupełnej ciszy a smoki wiernie
dreptały za nimi. Nie mogli znaleźć żadnego śladu po tajemniczym smoku, co
bardzo irytowało Astrid. Zaczęła się denerwować, że uznają ja za wariatkę, a
przecież na własne oczy widziała tego smoka! Dlaczego nikt nie chce jej
uwierzyć? Nawet Śledzik zaczynał tracić nadzieję. Miała szczerą nadzieję, że
pomoże jej.
Zatrzymali się przy niewielkim urwisku, ponieważ ich uwagę
przyciągnęły połamane drzewa i zadrapania na skałach. Śledzik podszedł i
przejechał wierchem dłoni kamień.
- Pazury gada- szepnął. Astrid podeszła bliżej a wraz z nią
Sztukamięs i Wichura. Przypatrywała się zadrapaniom po czym przeniosła wzrok na
urwisko. Skrawek lasu wyglądał jak pobojowisko. Odetchnęła z ulgą i zeszła
niżej, wzdłuż stromego zbocza. Na dole także leżały drzewa, porozrzucane
kamienie, a trawa była wypalona. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i wzięła
głęboki wdech. Czuła, że tym razem uda się znaleźć smoka.
- Idziemy dalej. Może znajdziemy coś więcej- powiedziała stanowczym
tonem i ruszyła naprzód.
- Wiesz, Astrid, robi się już ciemno. Jeżeli mamy znaleźć
tego smoka, lepiej wróćmy jutro. Teraz nic nie zobaczymy- przyjaciel miał
rację. Była już późna godzina, a oświetlenie, które mogły zapewnić Sztukamięs i
Wichura nie wystarczyło aby zobaczyć cokolwiek w ciemnym lesie. Blondwłosa
zatrzymała się i spojrzała zrezygnowana za siebie, gdzie stał chłopak i
smoczyce. Westchnęła cicho. Wolnym krokiem szła w kierunku przyjaciół, gdy
nagle znalazła się w powietrzu. Przestraszona zaczęła krzyczeć. Poczuła jak silne łapy gada zaciskają pazury
na jej wątłych ramionach. Uświadomiła sobie, że to ten sam smok, który
zaatakował ją kilka dni temu.
- Śledzik, zrób coś!- Krzyknęła, szarpiąc się. Wichura nie
czekała ani chwili dłużej i ruszyła na pomoc przyjaciółce a za nią otyły
chłopak ze Sztukamięs. Astrid zdołała wyrwać jedną rękę po czym próbowała
wyrwać drugą, lecz smok zacisnął pazury jeszcze mocniej, sprawiając ogromy ból.
Wichura potraktowała nieprzyjaciela kolcami a Sztukamięs lawą. Smok zaczął
oddalać się szybko wraz z przerażoną dziewczyną.
- Śledzik!- krzyknęła po raz kolejny. Wichura zawyła i
ruszyła w pościg. Zaatakowała ogniem, na co wróg wypuścił blondwłosą. Astrid
zaczęła spadać, a za nią ruszyła przyjaciółka. Złapała dziewczynę w swoje łapy
i postawiła na ziemię. Wojowniczka nadal była w szoku. Nigdy wcześniej tak się
nie bała. Siedziała na ziemi i ciężko oddychała. Po chwili dołączyli do nich
Śledzik i Sztukamięs.
- Wszystko gra?- Zapytał chłopak i zszedł ze smoczycy. Podszedł
do Astrid i pomógł jej wstać. Dziewczyna nadal była w szoku, ale uśmiechnęła
się, teraz miała świadka, że tajemniczego smoka wcale nie wymyśliła.
- Tak, dzięki. Wracajmy do wioski- zrobiła kilka kółek
ramionami i przetarła zaczerwienione miejsca.
Czkawka rozłożył mapę i zaznaczył kolejny krzyżyk. Szukali
smoka od kilku godzin i z każdą minutą chłopak był bardziej zirytowany.
Spojrzał przed siebie, gdzie rozpościerał się las. Pokręcił głową i wstał z
ziemi , strzepując błoto ze spodni. Szczerbatek nie odstępował jeźdźca na krok.
Było już ciemno, ale dzięki plazmie smoka było nieco jaśniej. Czkawka zwinął
mapę i włożył do torby, która była przymocowana do Szczerbatka.
- To co, stary, wracamy?- zapytał i pogłaskał przyjaciela po
głowie. Smok chicho zawarczał i szturchnął chłopaka do przodu.- Ej, co ty
robisz?-Czkawka zrobił kilka kroków do przodu. Szczerbatek nadal go popychał.
Doszli do niewielkiej skarpy, gdzie były ślady walki. Czkawka zmarszczył brwi i
zsunął się ostrożnie na dół. Wokół rosło pełno drzew i różnego rodzaju krzewów,
które były zniszczone. Wielkie skały wydawały się twarde, lecz one były
pęknięte na pół.
- Co tu się stało?- Zapytał cicho. Szczerbatek warknął i
obrócił się nerwowo. Widząc to Czkawka także się obrócił w stronę ciemności.-
Chyba powinniśmy wracać. Jutro to zbadamy- wsiadł na smoka i wzbił się w
powietrze.
Śledzik wyszedł z twierdzy, nadal czytając zapiski Borka.
Wciągnięty w różne ciekawostki nie mógł się oderwać, gdy nagle potknął się i
wpadł na nieznajomego. Po chwili okazało się, że tym nieznajomym był Czkawka.
- O cześć- przywitał się Śledzik.- Myślałem, że wszyscy
śpią.
- Jak widać nie wszyscy- szatyn uśmiechnął się i przy pomocy
przyjaciela wstał. Zauważył w rękach Śledzika księgę smoków i kilka kartek.- Co
czytasz?
- Aa…takie różne…- Odparł , chowając rzeczy za plecy.
Nastała chwila ciszy, którą przerywały oddechy jeźdźców. Śledzik lekko
zaczerwienił się i powiedział:
- Wiesz, Czkawka, myślę, że powinieneś przeprosić Astrid-
szatyn uniósł brew i spojrzał pytająco na Śledzika.
- Wydaje mi się, że nie mam za co ją przepraszać- powiedział
łagodnie- ona myśli, że widziała jakiegoś nowego smoka, ale to niemożliwe. To
był zmiennoskrzydły, po prostu przewidziało jej się, a po drugie byłem dzisiaj
w lesie i niczego, oprócz małego pobojowiska, nie widziałem.
- Aha… No to się mylisz, bo ja i Astrid także byliśmy w
lesie. I widzieliśmy go- odparł Śledzik i podszedł bliżej. Czkawka zamrugał
kilkakrotnie i założył ręce na klatkę piersiową.
- Że tego smoka?
- Tak.
- Ale na pewno, przeci…-nie dokończył, ponieważ przerwał mu
zirytowany kolega.
- Czkawka, nie utrudniaj. Sam kochasz okrywać nowe smoki, a
nie wierzysz nam, że widzieliśmy potwora. Gdybyś chciał go zobaczyć przyjdź do
mnie lub do Astrid, chociaż lepiej do mnie- powiedział oddalając się.
- Czemu?
- Powiedzmy, że jest wkurzona…
Leciała wysoko w chmurach delikatnie wyciągając rękę i
muskając jedną z nich. Chciała trochę
odpocząć. Miała dosyć wszystkiego. Nie była już zła na Czkawkę, że jej nie
uwierzył, była smutna. Tak dawno nie spędzali razem czasu, mimo że byli parą od
ponad miesiąca. Uśmiechnęła się pod nosem, przypominając jak do tego doszło.
Był Snoggletog. Czkawka od rana był zestresowany. Cały czas kręcił się wokół
kuźni Pyskacza. W końcu nadszedł wieczór, a wszyscy Wikingowie byli już w
twierdzy. Wspólnie śpiewali, tańczyli pili i jedli. Atmosfera była cudowna;
dzieci biegały za smokami, aby móc nacieszyć się nimi, ponieważ nazajutrz gady
odlatywały. Sala był przystrojona od kolorowych wstążek po udekorowany stół. W kilku
miejscach porozwieszana była jemioła, a jej zapach otulił całe pomieszczenie. Astrid szła powoli do środka,
ubrana w ciepły kożuch i cieplejsze rękawiczki. Pod pachą niosła kilka
prezentów. Jeden z nich upadł, a gdy schyliła się ktoś wpadł na nią z
prędkością. Gdy wstała ujrzała rozbawionego Szczerbatka, za którym gonił
Czkawka.
- Szczerbatek, oddawaj!- Krzyknął równie rozbawiony.- To nie
dla ciebie, to dla…o cześć Astrid.- Chłopak po kilku chwilach zorientował się,
że stoi koło nich blondynka.
- Cześć- uśmiechnęła się ciepło- wesołego Snoggletog’a!-
chciała go przytulić, ale sterta prezentów nie pozwalała na to. Chłopak schylił
się i podał paczkę, która wypadła Astrid-Dzięki.
Pobiegła w stronę okrągłego stołu i tam zostawiła prezenty.
Nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy minę Czkawki, dla którego przygotowała
coś specjalnego.
Nastała godzina świętowania. Stoik wygłosił krótkie
przemówienie, po czym Wikingowie przekazywali sobie życzenia i prezenty.
Blondwłosa dziewczyna rozglądała się, szukając przyjaciela. W ręku trzymała podłużną,
starannie opakowaną paczkę.
Wyszła na zewnątrz i tam go zastała. Siedział ze
Szczerbakiem i trząsł się. Mówił coś do niego. Astrid podeszła bliżej, by
lepiej przysłuchać się rozmowie.
- A jeśli jej się nie spodoba?- zapytał zestresowany.- Może
lepiej nie dawać jej tego?- Smok zawarczał cicho i położył głowę obok boku
jeźdźca, chcąc dodać mu odwagi.- Jest najodważniejszą dziewczyną, pokonała tyle
wrogów, a ja nie mam odwagi nawet dać jej prezentu…
Astrid z uśmiechem przysłuchiwała się monologu Czkawki i
zaśmiała się cicho.
- Wiesz, zakochałem się w niej, kiedy skończyłem czternaście
lat Astrid zamurowało. Uśmiechnęła się i powiedziała:
- O kim mowa?- Czkawka podskoczył jak poparzony i z
przerażeniem obejrzał się do tyłu.
- No pięknie…-mruknął cicho, patrząc na blondynkę.- A tak…gadamy
sobie ze Szczerbatkiem…
- Wszystko słyszałam-powiedziała, śmiejąc się. Czkawka
pocierał ręce ze zdenerwowania i zakaszlał.- Powiesz mi o kogo chodzi?- Usiadła
obok niego i pogłaskała wielką głowę nocnej furii.
- Wiesz, może choć do środka?- Próbował zmienić temat i od
razu poderwał się na nogi, ale Astrid powstrzymała go, łapiąc za koszulę i
przyciągając z powrotem na dół.
- Znam ją?- Spojrzał na przyjaciółkę i pokiwał głową. Brała
pod uwagę to, że chodzi o nią. Zresztą domyślała się od pewnego czasu. Czkawka
często się na nią patrzył i uśmiechał.
- Szpadka..?- Wymamrotała. Chłopak zaśmiał się nerwowo, ale
zaprzeczył.- No to kto?- Szatyn przestał pocierać rękami i włożył je do głębokich
kieszeni. Po chwili wziął głęboki oddech i cicho powiedział:
- Ty.
Astrid dobrze pamiętała ten dzień. Oboje byli nieco
zaskoczeni, ale szczęśliwi. Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego wszystko zaczyna
się psuć. Może dlatego, że nie wiedzą, jak powinni się zaangażować? Zadawała
sobie to pytanie, ale jedno było pewne: zakochała się w nim na zabój. Nie w
pogromcy Smoków, synu wodza czy Wielkim Treserem Smoków. Zakochała się w nim, w
CZKAWCE.
-----------------------
Wybaczcie, że od miesiąca nie dodałam żadnego rozdziału, ale miałam niewiele czasu i do tego brak dostępu do kompa. Mam nadzieję, że dam radę pisać jedną notkę tygodniowo. Jak zauważyliście, od dziś będę tytułować rozdziały :)
Wowowowo... Nieźle dziewczyno! Chociaż fajnie by było gdyby ten smok jednak porwał Astrid... Może Czkawka by miał przynajmniej jakieś wyrzuty sumienia! >.< I by się mógł martwić :/ Ale to zakochanie na Wigilię... awwwwwww... Sweet mocno! ^^
OdpowiedzUsuńJa czekam na dalszą część! ^^
Sonia
No, bardzo mi się podoba. Trochę smuteg, że Czkawce i Astrid się nie układa, ale znając życie w końcu się pogodzą i będzie dobrze. :3 Wiesz co? Wydaje mi się, że gdy wciśniesz więcej opisów będzie to wspaniałym dopełnieniem do istniejącej już reszty. Brakuje mi tylko tych kilkunastu linijek opisu pogody, miejsca, sytuacji. Nie musi to być duża ilość. Możesz zacząć od malutkich i stopniowo wciskać więcej tego 'zapychacza', bo jak pewnie sama wiesz z takimi dodatkami przyjemniej się czyta. :)))
OdpowiedzUsuńWięcej zastrzeżeń nie mam, jest absolutnie pięknie. I ta historia, jak zostali parą. ^^ Była taka pełna cukru (trochę zbyt, jak dla mnie, ale nie przejmuj się mną) i słodka. Bardzo urocza :3
Dobra, nie gadam więcej, idę czytać następny rozdział. Wybaczysz mi, że tak długo mnie nie było, prawda? :<
Wesołych śfiont i pozdrowionka! ^^
Krytyka nie jest mi obca, ponieważ lubię kiedy ktoś wytyka mi błędy, wtedy wiem, że brakuje tego czy tamtego. Uczenie się na wlasnych błędach to podstawa. I dziękuję, że tak napisałaś, przynajmniej wiem czego nie robić. Ja również Ci życzę pięknych świąt Wielkanocnych, abyś przeżyła je wraz z najbliższymi i oczywiście mokrego dyngusa. :)
OdpowiedzUsuńThe Stainless Steel Blade | Titanium Art
OdpowiedzUsuńThe Stainless Steel Blade. A titanium water bottle steel sword titanium nipple rings blade that can be spun by edge titanium blade 2020 ford ecosport titanium angle and can be spun titanium 4000 at the same time. The blade is coated in a titanium oxide