Prawie romantyczny lot
Astrid właśnie wracała do domu, kiedy zauważyła lądującego nieopodal Szczerbatka i Czkawkę. Pewnie znowu szukał smoków. Pomyślała blondynka. Pokręciła głową i podeszła do chłopaka. Chciała mu o czymś ważnym powiedzieć, ale nie miała odwagi. Astrid Hofferson nie ma odwagi! Żenujące. Skarciła siebie w myślach. Nie musiała nawet podchodzić, ponieważ Szczerbatek, gdy tylko ją zobaczył, w radosnych podskokach przybiegł do dziewczyny. Nie zważał nawet na Czkawkę, który wciąż siedział w siodle. Nocna Furia przywitała się z wojowniczką, liżąc ją delikatnie w policzek. Następnie gad zaczął się prosić o porządną dawkę głaskania i drapania swoich twardych łusek. Astrid zaśmiała się, gdy Szczerbatek położył się na bok, zrzucając jeźdźca.
- Rozpieszczasz mi smoka- rzucił rozbawiony Czkawka, po czym
wstał i otrzepał się z piasku i kurzu. – Pamiętasz, że Szczerbatek to Nocna
Furia?- Chłopak założył ręce na klatkę piersiową i oparł się o smoka.
- Nocna Furia, powiadasz? Wiesz, nazwałabym Szczerbatka
Słodką Furią- na te słowa gad wywalił język niczym pies i patrzał na Astrid
ciekawskimi oczami. Dziewczyna zaśmiała się.- Widzisz?
Czkawka przytaknął. Przejechał dłonią po ciemnych łuskach
przyjaciela i popatrzył na blondynkę. Wokół panowała cisza. Jedynie w
pobliskich domach słychać było brzęczenie naczyń, pomrukiwania smoków czy cichy
płacz dziecka. Było już całkiem ciemno i chłodno, jednak niektórzy Wikingowie
nadal żywo kręcili się po wiosce.
- Szukałeś nowych smoków?- zapytała po chwili blondynka.
Szczerbatek leżał u jej stóp i obserwował parę.
- Taa- mruknął Czkawka, drapiąc się po głowie- Nic nowego
nie znaleźliśmy…znowu.- Astrid posłała mu współczujący uśmiech. Odeszła kilka
kroków i usiadła na kamienny murek od studni. Chłopak również podszedł i
zatrzymał się naprzeciw swojej dziewczyny.
- Coś nie tak?- zapytała lekko zmartwiona. Kiedy patrzała na
Czkawkę, czuła ogromny żal i wyrzuty sumienia. Nie wiedziała jak mu powiedzieć
to, co chciała już od kilku dni. Spojrzała za ramię szatyna, na duży księżyc,
który przepięknie oświetlał niewielką wioskę.
- Ehh…w sumie tak- westchnął i usiadł tuż obok Astrid.-
Teraz coraz rzadziej latamy, zauważyłaś?- Blondynka była zaskoczona. Nie wiedziała,
że i Czkawka zauważył, że coś się między nimi zaczynało psuć.-Wiesz, chodzi mi
o pozostałych jeźdźców. Każdy ma jakieś obowiązki…trochę się pozmieniało.- To
była prawda, ale Astrid nie tego się spodziewała. Myślała, że wszystko sobie
wytłumaczą…a Czkawka tylko o smokach. Pokręciła głową.
- Dorastamy, Czkawka. Już nie jesteśmy tymi dziećmi, co
kilka lat temu. Teraz zaczynamy być jeszcze bardziej odpowiedzialni za ochronę Berk-
odpowiedziała. Oplotła swoimi ramionami chude nogi, które przyciągnęła pod
brodę.
- Czkawka, wydaję mi się, że ty też powinieneś o tym
pomyśleć. Jesteś synem wodza. Prędzej czy później i tak odziedziczysz tron.-
Spojrzała w jego zielone oczy i lekko się uśmiechnęła. Szatyn wzruszył
ramionami.
- Właśnie o to chodzi, Astrid- szepnął- Niedługo ojciec
zacznie gadać o wodzowaniu, o tym co jest najważniejsze dla Berk…Zrozum, chcę
jeszcze trochę pobyć tym dzieckiem, zanim będę dorosły…- Oboje milczeli. Żadne
z nich nie potrafiło nic powiedzieć. Wojowniczka chwyciła dłoń szatyna i
ścisnęła mocno, jakby chciała mu przelać spokój. Jeździec uśmiechnął się.
Przyciągnął bliżej swoją dziewczynę i delikatnie pocałował w skroń.
- Co powiesz na wspólny lot?- Zapytał weselej. Szczerbatek
na słowo „lot” od razu podniósł swe uszy i patrzał z wyczekiwaniem na
blondynkę. Astrid zaśmiała się. Wstała i podeszła do smoka. Nocna Furia zrobiła
kilka podskoków w miejscu i trąciła wielkim łbem blondynkę w celu
podziękowania.
Czkawka usiadł pierwszy, ale chciał aby jego dziewczyna
usiadła przed nim.
- Jakaś nowość- zaśmiała się. Z wielką chęcią usadowiła się
w siodle.
- Ty będziesz prowadzić- powiedział Czkawka całkiem
poważnie. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i lekko przestraszona.
- Ale ja nie umiem…-zaczęła, ale przerwał jej szatyn.
- To się nauczysz!- Przez kilka minut Czkawka tłumaczył
blondynce jak uruchomić ogon. Nie było to łatwe, ponieważ strzemię było
przebudowane dla metalowej nogi Czkawki. Dziewczyna, po kilku nieudanych
startach, załapała jak uruchomić lotkę. Szczerbatek od razu wzbił się w
powietrze z wywalonym językiem. Nocna Furia zamachnęła kilka razy mocnymi
skrzydłami aż dolecieli do chmur. Wtedy lot był spokojniejszy. Zupełnie jak
kilka lat temu…Pomyślała Astrid. Dotknęła opuszkami palców delikatnych chmur, w
których pozostała dziura. Dziewczyna czuła się o wiele lepiej. Czkawka także,
ponieważ bez przerwy uśmiechał się. Objął dziewczynę od tyłu swoimi ramionami i
trzymał w miłym uścisku. Ucałował policzek Astrid, na co wojowniczka uśmiechnęła
się. Może się myliłam..? Zapytała w
myślach. Przecież chciała zakończyć ich związek w spokojny sposób, ale
nie wiedziała jak. Oczywiście kochała Czkawkę, ale już nie czuła tego co
dawniej... Z rozmyślań wyrwał ją kojący głos.
- O czym tak myślisz?- Astrid odwróciła się do swojego
chłopaka. Czkawka wyglądał naprawdę lepiej: jego bujne, brązowe włosy rozwiewał
wiatr, zielone oczy jak zawsze błyszczały, i ten cudowny uśmiech…-Astrid, w porządku?
- Co? A, tak, jasne- posłała mu słodki uśmiech i ucałowała w
nos.- Tylko przez te wszystkie lata zrobiłeś się szalenie przystojny, Pogromco
smoków- zaśmiała się. Czkawka skrzywił się lekko i dźgnął ją w żebra.
- To za „Pogromcę Smoków”- po chwili pocałował dziewczynę w
usta. Astrid rozmarzyła się w słodkim pocałunku. Przyciągnęła bliżej jeźdźca do
siebie, łapiąc za głowę.- A to za „szalenie przystojnego”- dokończył chłopak,
gdy oderwali się od siebie.
Astrid wtuliła się w Czkawkę, puszczając siodło. Wiedziała,
że nic im nie grozi. Było zbyt spokojnie na jakikolwiek atak. Zamknęła oczy i
złapała szatyna za rękę. Ten z miłą chęcią trzymał ich dłonie w uścisku.
Lot minął im długo, ale cudownie. W końcu byli razem sami…no
i ze Szczerbatkiem. Smok wiedział co się wyrabia na jego grzbiecie, więc wolał
nie przeszkadzać Sam rozkoszował się nocnym lotem z dwójką przyjaciół….
- Dziękuję, Astrid- szepnął jej do ucha, pochylając się.
-Za co?- dziewczyna otworzyła oczy ze zdziwieniem.
- Za to, że jesteś…- odparł i znów ją pocałował.
Lot minął spokojnie i romantycznie. Para dużo rozmawiała.
Astrid wyznała Czkawce, żeby częściej sprawiał jej takie niespodzianki. Czuła
się wtedy taka szczęśliwa, jakby od początku zakochała się w Czkawce…Mogłaby
siedzieć tak w siodle i przytulać się do niego, oglądając gwieździste niebo.
Gdy tylko zawrócili w stronę Berk, zauważyli ogień. Wioska
się paliła!
- O nie!- Krzyknął Czkawka. Astrid przeszła na tył siodła,
by szatyn mógł sterować. W mgnieniu oka dopadli do spryskiwaczy i zaczęli gasić
pożar. Astrid po chwili odłączyła się od Czkawki i pobiegła po Wichurę.
W wiosce panował kompletny chaos. Wszyscy mieszkańcy
wybudzeni byli z głębokiego snu, ale jak na Wikingów przystało, wzięli się za
robotę. Zaczęli współpracować i gasić przeklęty ogień. Wszędzie porozrzucane
były belki, które dodatkowo pogarszały sprawę, zapalając się. Gasił właśnie dom
jednego z mieszkańców, gdy zobaczył szalejącego smoka, który zionął ogniem… Ze
zdziwieniem patrzał jak bestia podpala kolejny dom. Pomodlił się do Thora i
czym prędzej wyciągnął miecz. Ruszając w stronę gada, przywołał do siebie
Pyskacza, Sączyślina i Sawa, ojca Astrid.
- Szybko, po wodę!- Krzyknął Czkawka do bliźniaków, rzucając
im dwa wiadra. Sam poleciał wylać zawartość drewnianego naczynia na byle jakie
źródło pożaru. Rozejrzał się wokół w poszukiwaniu Astrid. Zmartwił się, gdy nie
mógł znaleźć blondynki. Poklepał Szczerbatka po głowie i ruszyli po wodę.
Astrid wraz z Wichurą walczyły z ogniem, gdy w pewnej chwili
ujrzały smoka. Dziewczyny poderwały się do lotu, ale to, co zobaczyły, odebrało
im mowę, W oddali czerwony smok, który skaleczył wojowniczkę kilka tygodni temu
latał i siał spustoszenie. Dziewczyna chciała ruszyć do ataku, ale przerwał jej
nieznany świst powietrza nad głową. Przed nią pojawił się smok. I to nie byle
jaki…
- Perła, stój!- krzyknęła ze strachem Astrid, ale było już
za późno…
-------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że już dawno nic nie wstawiłam i przepraszam, że rozdział jest krótki. Spróbuję się poprawić, może jutro uda sie napisać coś o wiele dłuższego i ciekawszego...
Dedyk dla Chitooge K i SuperHero *.*. Dziękuję, dziewczyny za miłą pogawędkę!!
Kiedyś mówiłam Wam, że podzielę się swoimi rysunkami... Nie zrobiłam skanu ani zdjęcia, więc wstawie je jutro :) Oczywiście związane z JWS :)