środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 13

Uczucia wojowniczki


           Stoik nadzorował połów ryb, rozglądając się za swoim synem. Westchnął ciężko, kiedy zauważył ciemną plamę daleko przed siebie. Ich relacje znacznie się poprawiły, odkąd wikingowie zaprzyjaźnili się ze smokami, a jednak nadal nie mieli wspólnego języka. Chłopak od rana do wieczora jest poza domem. W głowie mu tylko smoki i Akademia. Pomyślał wódz. Od pewnego czasu chciał porozmawiać ze swoim synem, aby powoli wprowadzać go w temat wodzowania. Jednak nie był zbytnio skory do tej rozmowy, zwłaszcza, że Czkawka ma tylko osiemnaście lat. Stoik pokręcił głową i skierował oczy ku górze. Val, gdybyś tu była. Powiedział w myślach. Od tylu lat tęsknił  za ukochaną. A jego piękna żona była by najszczęśliwsza na świecie, widząc, że Berk zakończyło wojnę ze smokami. Ale najbardziej ucieszyła by się na widok swego syna. Małe, wątłe dziecko wyrosło na wielkiego jeźdźca i wspaniałego człowieka. Czkawka tak bardzo przypominał Valkę. Te same oczy, piękny uśmiech i złote serce i dla smoka i dla człowieka… Z zamyślań wyrwał go głos Wiadra, pozdrawiając wodza. Stoik uśmiechnął się do przechodzącego obok wikinga, a gdy uznał, że połów idzie dobrze, zajął się dalszymi oględzinami.

          Astrid wstała chwiejnym krokiem. Wczorajszy dzień był, krótko mówiąc, tragiczny. Bieganie po zioła, szukanie Wichury, siedzenie na zimnej posadzce w jaskini i na deser niezbyt przyjemna rozmowa z Czkawką. Dziewczyna zrobiła kilka kółek ramionami, aby rozruszać obolałe mięśnie i kości. Rozejrzała się po pokoju. Jak zawsze panował bałagan: porozrzucane ubrania, kilka kamieni do ostrzenia broni, brudna podłoga i ściany, a biurko było zawalone od papieru, na których leżała Smocza Księga. Blondynka całą noc szukała smoka, którego opatrywała. Był taki piękny. Rozłożysta błona, która wyrastała zza głowy, a na niej kolorowe wzory. Smok wyglądał w niej jakby miał koronę, skradzioną najpiękniejszej królowej. Złote łuski, mieniące się z zielenią i odrobiną turkusowego. Łapy duże z ostrymi jak brzytwa pazurami, ogon długi z wyglądu przypominał ogon Koszmara Ponocnika. Astrid usiadła w wygodny fotel i przysunęła się do biurka. Odgarnęła papier i szkice, zrzucając je na ziemię i  dokończyła przeglądanie Księgi. Westchnęła ciężko, przeglądając następne strony, a gdy skończyła zamknęła książkę i zeszła na dół, gdzie jej ojciec smażył właśnie jajecznicę.
Dziewczyna usiadła do stołu, czekając na śniadanie, które zawsze przyrządzał jej tata.
- Hej, i jak tam?- Zagadnął kiedy ujrzał córkę.
- W miarę- odparła, ziewając. Opatuliła się mocniej zielonym kocem, który miała na sobie. Nie chciała patrzeć nawet w lustro. Rozwalone włosy, nawet nie rozczesane po wczorajszej kąpieli i na dodatek worki pod oczami. Tak właśnie wygląda najpiękniejsza dziewczyna na Berk o poranku.
- Oho, ktoś się nie wyspał- rzucił rozbawiony wiking. Postawił parującą jajecznicę ze szczypiorem i pomidorami przed Astrid oraz zimną herbatę z trawą cytrynową. Po chwili wziął swoją porcję i postawił przed sobą.
- Taa- mruknęła.
- Gdzie byłaś do tak późna? Trochę się martwiliśmy-zapytał, biorąc do ust żółtą papkę. Astrid uśmiechnęła się słabo. No tak, dziewczyna zawsze była córeczką tatusia.
- Przepraszam. Przez ten pożar miałam mnóstwo pracy..i tak jakoś wyszło- jeźdźczyni wstała od stołu i nalała sobie kolejną porcję ulubionej herbaty.
-Aha- odparł, jakby odpowiedź Astrid go zadowalała- Wiesz, słyszałem, że to smok spowodował ten pożar- Saw zjadł śniadanie i włożył naczynia do misy z wodą. Zaskoczona blondynka podniosła brwi, i trzymając kubek tuż przy ustach, zapytała:
- Tak? A jaki?- Saw wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Ale wiesz jak to jest na Berk. Sensacja budzi plotki- uśmiechnął się do córki. Po chwili drzwi od domu otworzyły się i stanęła w nich Eira- mama Astrid.
- Hej, skarbie!- Powiedział Saw i pocałował żonę w policzek. Kobieta uśmiechnęła się.
- Cześć, mamo Astrid również przywitała się. Eira ucałowała córkę w złotą głowę.
- Ta Lauren to skarb!- Zawołała ciemnowłosa kobieta i zdjęła naramienniki. Nalała sobie wody i oparła się o blat.- Wiecie, że ona uczy się medycyny? Byłam dziś u niej z małym Tolem, bo dzieciak znowu bawił się siekierą. Byłam w środku, gdy opatrywała Horka. Dziewczyna dokładnie wiedziała, co robić!- Eira była bardzo zafascynowana nowym medykiem na Berk. Żywo opowiadała swojej rodzinie o Lauren.- A ma tylko siedemnaście lat!
- Ta Luren od Starego Kapitana?- Zapytał  Saw. Odwrócił się do żony, mając w ręku namoczoną gąbkę do naczyń.
- Tak. A jej ojciec mógłby w końcu zmienić ten przydomek. Od lat nie pływa, a nazywa siebie Kapitanem- Eira zaśmiała się. Jeźdźczyni przyglądała się swoim rodzicom. Zawsze uwielbiała na nich patrzeć. Oboje wyglądali na szczęśliwych. Nie  rozumiała jak można tak kogoś kochać. Nawet ona miała niejasne uczucia do Czkawki. Jednakże, nie chciała o nim teraz myśleć, choć się nie pokłócili. Ogarnęła swój pokój oraz doprowadziła siebie do porządku i żegnając się z mamą i tatą. wyszła na zewnątrz. Nakarmiła Wichurę po czym poszła do groty.


- Jak się czujesz?- Zapytała troskliwie smoczycy. Perła oddychała z dużą łatwością, jej skóra przybrała jeszcze intensywniejszej barwy, ale zagrożenie jeszcze nie minęło. Astrid wiedziała, że w ranne skrzydło wdało się zakażenie. Nie miała pojęcia, że Nate o tym nie wie. Chłopak również wyglądał lepiej. ściągnął kaptur, dzięki czemu Astrid jeszcze lepiej mogła mu się przyjrzeć, jego oczy już nie wyglądały na zmęczone i zalane strachem o smoka. Perła prychnęła lekko i przeturlała się na bok, odkrywając brzuch. Tak jak większość smoków, Perła miała biały brzuch. Kolor ubarwienia brzucha ma chronić przed niebezpieczeństwem, przypomniała sobie blondynka. Astrid pogłaskała Perłę i usiadła na swoje miejsce.
- Co to za gatunek?-zapytała, patrząc na Nate'a. Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Znalazłem ją kiedy miała kilka tygodni. Matka ją musiała porzucić. Była słaba, nie chciała jeść...myśleliśmy, że nie przeżyje...ale udało się- odparł chłopak. Uśmiechnął się do dziewczyny. Jeźdźczyni była lekko zdziwiona, że Nate jej zaufał. Może był tak zdesperowany, żeby uratować smoka, że się zgodził. Przemknęło przez głowę dziewczyny.
- Stamtąd, skąd pochodzisz, tresujecie smoki?
- Tak, ale na naszej wyspie nie ma wielu smoków...klimat nie jest odpowiedni...- Astrid skinęła głową na znak, że rozumie.
- Wiesz..nie rozumiem jednego. Czemu nie poprosiłeś od razu o pomoc? Jak widzisz, my również tresujemy smoki i bardzo dużo o nich wiemy. A wódz na pewno nie miał by nic przeciwko- odparła beznamiętnie i oparła się o zimną ścianę. Nate spiorunował ją wzrokiem.
- Ech...powiem tyle, że gdy Stoik dowie się skąd pochodzę, będę martwy- wrzucił do ogniska drewno i spojrzał na słodko śpiącego smoka.
- Dlaczego?- dopytywała się wojowniczka, jak zawsze ciekawska.
- Nie chce o tym gadać- warknął. Astrid obrzuciła go lodowatym spojrzeniem, jakby chciała go schłodzić. Chłopak poderwał się na nogi i rozprostował plecy.
- Po prostu jestem ciekawa- odparła po chwili milczenia.
- A wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?- zapytał nieco już uspokojony. Do ubrania doczepił pelerynę i ponownie usiadł, opierając się o ścianę, tak jak Astrid.
- Do czego?- Zaśmiała się Astrid.
- No do piekła. Miejsce potępienia- odparł.
-  Aha..my, wikingowie, mówimy nieco inaczej....
Resztę dnia spędzili na wspólnej rozmowie. Nate opowiadał o swoim zainteresowaniu smokami, jak i również anatomią człowieka. Omijał jednak temat swojej rodziny. Opowiadał o florze, faunie swojej wyspy. Astrid także się nie ociągała. Mówiła o zwyczajach w Berk, Wichurze, trochę o sobie. Nie wspomniała jednak o sposobie oswajania smoków i o Smoczej Księdze. Nie ufała do końca Nate'owi, a w głowie miała Heatherę i jej oszustwa. Gdy dzień chylił się ku końcowi, dziewczyna wyszła z jaskini, obiecując, że zajrzy ponownie.  Jako że wszyscy jeźdźcy byli zajęci, lekcje w Smoczej Akademii nie odbywały się już trzeci dzień. Astrid wpadła jeszcze do Gothi po herbatę ziołową i maść z jadu żmii na ból pleców Sawa.

          Wracając do domu widziała Czkawkę, który wybijał coś w kuźni. Obok niego drzemał w stałym miejscu Szczerbatek. Uśmiechnęła się na ten widok. Po chwili przeniosła wzrok na Czkawkę, który ocierał brudnym rękawem spocone czoło.  Przyglądała mu się jeszcze kilka minut. Chłopak mówił jej ostatnio o jakimś kasku do latania, więc pewnie nad nim pracował- domyśliła się blondynka. Pokręciła głową. Czkawka, kiedy on zejdzie na ziemię? Zapytała siebie w duchu. Chciała pójść do niego, do kuźni, ale jednak powstrzymała się. Ich związek powoli się rozpadał, z czego dziewczyna zdawała sobie sprawę, ale Czkawka nie. Widocznie są za młodzi, aby mieszać się w coś takiego. Miała wrażenie, że ich związek jest bardziej oparty na "coś więcej niż przyjaźń" ale "mniej niż zakochanie". Było jej z tym ciężko, a nie miała zbytnio z kim o tym porozmawiać. Niby była Szpadka, ale jednak...to Szpadka. Została jeszcze jej mama, Eira, ale wstydziła się iść z problemem uczucia. Zniechęcona do dalszego myślenia, wróciła domu. Zauważyła, że Wichura już śpi, więc któreś z jej rodziców musiało dać smoczycy kolację. Weszła do domu, gdzie od razu do jej uszu dobiegł śmiech Eiry i Sawa. Kochała ten widok. Mimo bardzo trudnego charakteru wojowniczki, Astrid bardzo ceniła swoją rodzinę jak i uczucia. Jej rodzice grali właśnie w kości wraz ze Starym Kapitanem, jego żoną i córką- Lauren. Astrid znała ich, choć rzadko przesiadywała w towarzystwie przyjaciół rodziców. Ale tym razem postanowiła rozerwać się trochę i przyłączyć do zabawy. Chciała odpocząć od dręczących ją myśli i skupić na miłej atmosferze, która panowała w jej domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś nie poszłam do szkoły, bo i tak nic nie robimy, więc postanowiłam napisać kolejny rozdział :). A jak u Was? Już planujecie wakacje?


Dziś trochę o Sączysmarku! ;)

Sączysmark w książce nazywa się Smark Swiński Ryj, jego ojciec nazywa się Zad Piwożłop i jest kuzynem Czkawki. Jego smok to Koszmar Ponocnik o imieniu Ognista Glista.
I  jego portret:


Ciekawostka pochodzi ze strony Jak wytresować smoka wiki.

8 komentarzy:

  1. O wow, czyżbym była pierwsza? Jak zacnie! Z natłoku angielskich literek i wyrazów, ból głowy nasilił się a za nim idzie lenistwo. Jedynym pomysłem na rozluźnienie wydawała mi się blogosfera, i tak sobie myśląc o blogach, postanowiłam zajrzeć do ciebie. Bardzo się cieszę, że wpadłam na ten rozdział, gdyż spotkałam cudowny rozdział. Jak ty to robisz, że pisze z tak świetnie? Chyba muszę zacząć się uczyć u ciebie. Fantastico, dziewczyno! ❤
    Szkoda, że Astrid myśli, że ich związek się rozpada. Tak nie może być. Niech Czkawka coś zrobi, żeby As na nowo się w nim zakochała. Alee teraz w głowie narodziła się myśl, że o Jezu, że As może zakochać się w Nate'ie. O nie! Chociaż z drugiej strony byłoby ciekawie.. Arr , ale i tak ja jestem pewna na sto dwa, że Nate namiesza w spokojnym Berk.
    No to tyle! Powodzenia maleńka ❤
    Weny 💘 💕 💕 💖 kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile miłych słów! Aż się ciepło na sercu robi :P
    A czy piszę świetnie...hmm pomyślę nad tym XD A co do Astrid i Czkawki....no będzie się działo. A Nate? On chce wynieść się z Berk jak najszybciej. Ale coś i ktoś mu przeszkodzi....

    Koniec spoilerów!!

    Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! Ten Nate na 1000% zakocha się w As xD
    Ja to czuje. Ej no co jest z ich związkiem? :c
    Tak mało się starają, to wszystko przez Nate'a. Niech się wynosi xD
    Rozdział cudowny :D Życzę weny i w ogóle pisz szybko bo zaniepokoiła mnie ta cała sytuacja :/
    Kocham i czekam :** ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie przez Nate'a, kochana. Już wcześniej było coś nie tak :P. Ależ on chcę się wynieść i to najlepiej od razu, ale jego smoczych nie może latać, jak zapewne wiesz xD.

      Jeszcze trochę i się akcja rozwinie. ^^

      Usuń
    2. ** smoczyca, głupia autokorekta. :P

      Usuń
  4. Chyba muszę znaleźć właściciela hostelu i mu podziękować że ma darmowe wi-fi.
    Jestem ciekawa kim tak naprawdę jest ten Nate.

    OdpowiedzUsuń