środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 11 

Gdzie jest Astrid?


          Na Berk powoli zapadał spokój, choć mieszkańcy mieli sporo pracy, ponieważ pożar wyrządził wiele szkód. Domy wyglądały jakby były pomalowane na czarno, a gdy się je dotknęło, drewno zaczynało się rozpadać. Dzięki tajemniczemu człowiekowi, ogień nie rozprzestrzenił się do lasu, co dawało ulgę każdemu, ponieważ bór dawał pożywienie.

          Pogoda także dopisywała. Mimo że był to początek marca, było ciepło. Wielu wikingów chodziło bez futer, ponieważ praca fizyczna  dodatkowo ogrzewała ich organizmy. Mężczyźni nosili nowe belki do odbudowy czy łatali dziury. Kobiety także nie próżnowały. Na polecenie wodza, łowiły ryby, polowały na zwierzęta czy chociażby zbierały ostałe owoce znajdujące się w spichlerzu, a że i on zajął się ogniem, nie było wiele do uratowania. Smoczy jeźdźcy także się nie oszczędzali. Za pomocą smoków pomagali wikingom chociażby w przynoszeniu narzędzi. Wikingowie byli bardzo pracowitym ludem. Zawsze musieli czymś zająć ręce, a odpoczywali dopiero po pracy, choć nie zawsze się wysypiali. Na Berk krążyło powiedzenie „Wiking odpoczywa dopiero w godzinę śmierci swojej”, co sprawdzało się bardzo często.

          Sączysmark zirytowany pomagał swojemu ojcu łatać dach spichlerzu.  Jako jeden z nielicznych nie przepadał za pomaganiem i ciężką pracą, jednak zawsze miał na celu ochronę wioski, jak przystało na wojownika. Hakokieł siedział u podnóża domu, oglądając co się wokół niego wyrabia. Sączyślin upuścił młotek, który spadł koło lewej łapy Koszmara Ponocnika.
- Ej, jaszczurze, podaj to!- Krzyknął , śmiejąc się. Odkąd jego syn „przygarnął”  Hakokła, wymyślił mu takie przezwisko. Smok nie miał nic przeciwko takiej ksywce, choć na początku prychał z urazą, gdy Sączyślin tak go nazywał. Gad chwycił w pysk narzędzie i jednym ruchem skrzydeł uniósł się do i rzucił młotek wikingowi.- Dzięki – odparł starszy Jorgenson. Sączysmark skinął głową i uśmiechnął się do swojego wierzchowca.

          Śledzik kręcił się po wiosce w poszukiwaniu Astrid. Nie widział dziewczyny od wczorajszego wieczoru, a miała przynieść okłady na poparzenia. Otyły chłopak zajrzał nawet do kuźni, gdzie blondynka rzadko przebywała. Westchnął ciężko, gdy i tam jej nie znalazł. Wskoczył na Sztukamięs i próbował wysondować przyjaciółkę, co nie było trudne, zważywszy, że dziewczyna miała bardzo jasne włosy.
- I co, Księżnisia, widzisz ją?- Zapytał Śledzik swojego smoka, klepiąc do dużej głowie. Smoczyca, z wywalonym językiem na wierzch, rozglądała się wokół.- No super…- prychnął jeździec. Po chwili koło niego zatrzymał się Czkawka.
- Hej, Śledzik, masz chwilę?- Zapytał wesoło.
- Yy…nie, znaczy tak, ale szukam Astrid- odparł. Szatyn zmarszczył czoło.
- Ah…pewnie lata gdzieś wokół wioski- powiedział Czkawka i obejrzał się do tyłu jakby właśnie tam znajdywała się blondynka.- Albo jest w twierdzy.
- Na Odyna, czy ona nie może usiedzieć w jednym miejscu?!- Krzyknął Śledzik. Nieczęsto coś doprowadzało go do szału, ale szukanie przyjaciółki od dwóch godzin daje się we znaki.  Czkawka zaśmiał się na widok gestykulującego jeźdźca. Chyba jako jedyny miał wspaniały  humor.
- Pomogę ci jej poszukać- powiedział szatyn- Ja  południową część wioski, ty północną- rozkazał.  Szczerbatek machnął skrzydłami mocniej i polecieli.- Tylko nie zapomnij o twierdzy!- Krzyknął na odchodnym, choć Śledzik pewnie tego nie usłyszał.

          Astrid zacisnęła zęby i powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się i ujrzała pięknego smoka, który oddychał coraz ciężej. Próbowała się podnieść, ale związane ręce i nogi na to nie pozwalały. Przestraszyła się gdy poczuła pulsujący ból w potylicy. Dotknęła rany i poczuła lepką substancję, a gdy wyciągnęła zobaczyła krew. Skrzywiła się na ten widok i wytarła dłoń o bluzkę. Próbowała zmienić pozycję, ale zatrzymał ją suchy i ostry ton głosu.
- Nawet nie próbuj – nakazał. Astrid wysiliła się żeby dostrzec młodego mężczyznę siedzącego w kącie, kilka metrów od ogniska.
- Kim jesteś?-zapytała, starając się, aby jej głos nie drżał.  Tajemniczy jeździec wstał powoli i zbliżył się do blondynki, wyraźnie zaciekawiony. Dziewczyna przełknęła ślinę i  szarpnęła linę z nadzieją, że uda się ją rozerwać.
- Nikim ważnym- mruknął ze spokojem.- Dlaczego mnie śledzisz?- Astrid zatkało. Mrugnęła kilka razy i przyjrzała się chłopakowi, lecz nie mogła nic więcej dostrzec niż ciemnoniebieskich oczu i czarnych włosów wychodzących spod czegoś, co przypominało turban. Ubrany był cały na czarno, nie licząc brązowego pasa na którym wisiał woreczek i strzemię do podtrzymania broni.
- Ja? Ciebie?- zapytała z kpiną. Tajemniczy jeździec nie odpowiedział. Nadal przyglądał się dziewczynie.- Ej! Masz mnie wypuścić!- Astrid zaczęła krzyczeć, wierząc, że ktoś z wioski ją usłyszy. Chłopak zatkał dłonią jej usta. Smok, który dotychczas twardo spał, otworzył oczy i spojrzał równie zaciekawiony na dziewczynę. Wzrok jeźdźczyni spotkał się ze wzrokiem złoto- zielonego gada.
- Cicho bądź, kobieto!- warknął.
- Jeżeli mnie nie wypuścisz, zaczną mnie szukać, a wtedy będziesz miał kłopoty- odgrażała się.
- Kłopoty to ja już mam- odparł cicho i wstał. Dziewczyna spojrzała na smoka. Dopiero po chwili spostrzegła, że jest ciężko ranny. Westchnęła ciężko. Zrobiło jej się żal gada. Od trzech lat nauczyła się tak wiele o smokach i pokochała je.
- Przepraszam za…głowę…- dodał cicho.
- Ten smok…jest twój?- Zignorowała przeprosiny tajemniczego chłopaka. On skinął głową i podszedł do swojego przyjaciela. Astrid bacznie przyglądała się dwójce intruzów. Przestała się bać, widząc, że żadne z nich nie ma złych zamiarów. Nagle wpadł jej do głowy pomysł, aby się wydostać.
- Mam propozycję- powiedziała po długiej chwili ciszy. Chłopak spojrzał na nią smutnymi oczami. Smok zamknął oczy.- Wypuścisz mnie, a ja ci pomogę.- Jeździec spojrzał na nią zaskoczony, ale nic nie  odpowiedział. Dopiero po kilku sekundach odparł:
- Ja cię wypuszczę, a ty sprowadzisz mi na kark wikingów ze smokami. Nie, dzięki- Astrid przewróciła oczami.
- Twój smok…umiera. Jeżeli czegoś nie zrobisz, śmierć jest nieunikniona. Posłuchaj, znamy się na smokach jak nikt inny. Obiecuję, że nikomu nie powiem. Wyleczę twojego smoka, a ty zostawisz Berk w spokoju- jej słowa były mocne i pewne. Dziewczyna nie miała zamiaru korzyć się przed chłopakiem, ale w oczach smoka ujrzała błaganie  o pomoc. Nie mogła inaczej postąpić.
Chłopak zastanawiał się dłuższą chwilę. Nie miał zamiaru trzymać dziewczyny, bo do niczego mu się nie przyda. Chciał wyleczyć przyjaciela i uciec z tej przeklętej wyspy.
- Jaką mam mieć pewność, że nie sprowadzisz na nas kłopotu?
- Bo wikingowie dotrzymują słowa. A po za tym, ja też jestem jeźdźcem,  nie mogę pozwolić by jakikolwiek smok cierpiał- powiedziała dumnie. Czarnowłosy uwierzył jej, choć niechętnie przeciął liny. Był zmęczony ciągłymi walkami i ucieczką, dlatego miał gdzieś, czy blondynka mówi prawdę czy nie. Astrid wstała i jeszcze raz zerknęła na smoka.
- Nie zostało mu wiele czasu- rzekł cicho i ze smutkiem chłopak. Wojowniczka skinęła głową.

- Nigdzie się nie ruszajcie, niedługo przyjdę- wybiegła z jaskini czym prędzej  i udała się do Gothi. Serce biło jej  szybciej ze zdenerwowania. Wiedziała, że musi uratować tego smoka. Za wszelką cenę.Hahhhhasididiidsi



---------------------------------------------------------------
I jak? Proszę o SZCZERE komentarze, będę wdzięczna. Jakoś te rozdziały takie sobie są....postaram się pisać lepsze :)
A teraz chciałam podzielić się z Wami pewnym pomysłem. Czytałam wiele artykułów na temat JWS i pod jednym postem będę umieszczać jakąś ciekawostkę bądź podziele się z Wami moimi rysunkami i z JWS. Co Wy na to? :)

Może zacznę od pierwszego (być może wielu z Was wiedzą już to, ale jak ktoś lubi takie rzeczy i nie wiedziało danej rzeczy to się zjarzy, a mi poprawi humor :) )

Astrid w serialu oraz filmie miała niebieską bluzkę, co symbolizowało, że jest osobą zimną i bezuczuciową, zaś w drugiej części filmu  czerwoną bluzkę, która symbolizuje miłość i uczuciowość. Astrid nosi także o wiele więcej futra, co może wskazywać na to, że stała się spokojniejszą dziewczyną, choć zawsze ma przy sobie broń, pokazując, że nadal pozostała wojowniczką. Jednak używa jej do odstraszania niż zabijania. :))

To pierwsza ciekawostka ze świata "Jak wytresować smoka" :)

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny, co prawda znalazłam kilka drobnych błędów, ale nie są one rażące. Co do pomysłu, to jest bardzo ciekawy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy! Już myślałam że Czkawka nie będzie jej szukał. Uff na szczęście. Akcja się rozwija, dobre pomysły na historię i niewielkie błędy. Ale tak to cudowne masz opisy. Widać w porównaniu z poprzednimi rozdziałami, że piszesz już lepiej. Brawo! ❤
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do siebie. ♡.♡

    Uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się i dziękuję za mile słowa. A do Ciebie zawsze wpadam ^^ ♡

      Usuń