Czerwona farba do włosów
Astrid wpadła do chaty Gothi jak burza. Rozejrzała się wokół w poszukiwaniu szamanki, która opatrywała Mieczyka. Gdy tylko chłopak zobaczył przyjaciółkę, ożywił się i uśmiechnął.
- Cześć, Astrid!- zawołał machając lewą ręką. Dziewczyna
wpatrywała się w niego nieco oszołomiona.
- Hej, Mieczyk- mruknęła i chwyciła pierwszą lepszą torbę.-
Wezmę nowe zioła- powiedziała do starszej kobiety. Ta tylko skinęła głową.
Astrid zaczęła grzebać po półkach w
poszukiwaniu odpowiednich lekarstw i okładów. W chacie Gothi unosił się słodki
zapach ważonych roślin, który tak bardzo Astrid uwielbiała. Spojrzała kątem oka
na przyjaciela, który bacznie się jej przyglądał. Zielarka smarowała mu lekko
poharataną rękę. Pewnie bawił się ogniem- pomyślała blondynka. Nie zwracając
uwagi na szamankę ani Mieczyka, skończyła się pakować. Już miała wybiec, lecz
zatrzymał ją bliźniak.
- A, blondi, czekaj!- krzyknął. Jeźdźczyni odwróciła się do
niego i uniosła pytająca brew.- Czkawka i Śledzik cię szukali. Od rana- dodał z
uśmiechem.
-Aha, yy…dzięki. Jak ich spotkasz, powiedz, że jestem
zajęta…yyy…rannymi.-Astrid zaczęła się miotać, chociaż wiedziała, że Mieczyk
nie jest na tyle bystry, żeby wyczuć, że kłamie. Dziewczyna wyszła z rumieńcami
na twarzy, ale chwile potem Mieczyk także wyszedł.
- Nie no spoko- mruknął beznamiętnie- ej, ale masz fajne
włosy!- krzyknął, gdy zobaczył czerwony kolor na potylicy przyjaciółki.
- O czym ty gadasz?- Astrid była poirytowana i zdenerwowana.
Musiała być ostrożna, żeby nie natknąć się na Śledzika albo Czkawkę, który na pewno spostrzeże, że coś jest nie tak.
- No o tej farbie, którą masz na włosach- wskazał palcem na
włosy. Dziewczyna od razu dotknęła opuszkami palców miejsca, w które oberwała.
Mieczyk nie mówił o farbie tylko o krwi.- Mówię ci, super ta czerwień- zaczął
się nad czymś zastanawiać.- Ej, a gdyby
tak przefarbować się na całość?
Astrid pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie tylko musiała
słuchać paplaniny przyjaciela na temat koloru włosów, ale także musiała się
uspokoić, ponieważ krew był dość widoczna. Nie miała czasu na umycie włosów,
więc musiała szybko i dyskretnie wrócić do groty.
- Wiesz… ja muszę już iść…na razie- rzuciła krótko i szybko
zeszła po stromych schodach. Musiała dostać się do rannego smoka, to jak
najszybciej, więc nie ociągając się, ruszyła.
- To tak, kolor włosów zobowiązuje- mruknął zmęczony
Sączysmark, kiedy doleciał do niego Czkawka. Szatyn spojrzał na niego niezbyt
przychylnie. Szukali Astrid od rana i ciągle nie było po niej śladu.
- Sączysmark, lepiej uważaj na słowa- upomniał go szef
Smoczej Akademii. Westchnął ciężko i poklepał
Szczerbatka po głowie i zawrócił do kuźni.
- Hej, Pyskacz, nie widziałeś może Astrid?- Czkawka zerknął
na Hakokła, który podrzucał swojego jeźdźca. Sączysmark krzyczał, próbując
uspokoić smoka. Kowal spojrzał na swojego czeladnika nieco zaskoczony.
- To ty nie wiesz, gdzie jest twoja dziewczyna?- Chłopak
zaczerwienił się. Zazwyczaj ludzie z wioski nie zwracali uwagi na ich związek.
- Tak się składa, że nie spędzamy ze sobą każdej wolnej
chwili- rzekł po namyśle- To co, widziałeś ją czy nie?- Pyskacz westchnął
ciężko i rozłożył ręce.
- Dziś rano, jak leciała z ziołami- odparł i zmienił kikut z
młota na zwykły, drewniany.
- Dobra, dzięki- Czkawka ruszył w stronę Szczerbatka i już miał startować,
kiedy zobaczył Mieczyka idącego spokojnie przez wioskę.- Mieczyk! Zaczekaj!
Bliźniak obejrzał się do przyjaciela i pomachał mu.
- Cześć, Czkawka, coś się stało?
- Szukam Astrid, wiesz może gdzie jest?- zapytał, drapiąc
się w głowę.
- Jasne, chwilę temu. Mówiła, że idzie do rannych- odparł
Mieczyk.
- Super, dzięki- Czkawka uśmiechnął się do przyjaciela i wzleciał
w górę. Zdziwiło go trochę, że Astrid idzie pomagać rannym. Przecież tym
zajmowała się jej mama i Gothi. Może sytuacja była gorsza niż przypuszczał-
pomyślał i skierował się do Twierdzy.
Astrid siedziała podparta plecami o zimną ścianę jaskini i
obserwowała jak chłopak robi opatrunek swojemu smokowi. Widziała jak jeździec
cierpi. Jeszcze nigdy w życiu nie
widziała takiej zażyłości. Nawet pomiędzy Czkawką a Szczerbatkiem.
Jaskinia była ciemna i mimo że ognisko dawało światło i
ciepło, Astrid miała wrażenie, że siedzi pod śniegiem. Co chwilę dokładała do
ogniska drewna, lecz to i tak niewiele dawało. Była już lekko zmęczona i
wiedziała, że niedługo musi wracać, a Czkawka będzie miał pretensje. Chociaż
dziewczyna miała nadzieję, że kupi bajkę o pomocy. Smok zaskomlał cicho, co
zwróciło uwagę blondynki. Nadal nie mogła wyjść z podziwu, że gad ma tak piękne
i oryginalne ubarwienie.
- Jeszcze raz przepraszam za…głowę- powiedział cicho chłopak
i usadowił się po drugiej stronie jaskini. Pomiędzy nimi było ognisko, które
rzucało poświatę na ich twarze.
- Nie szkodzi- odparła- Zdradzisz mi swoje imię?- zapytała
po chwili ciszy. Chłopak wydawał się być zaskoczony tym pytaniem, ponieważ
patrzał na Astrid nieco przestraszony.
- Nate- odparł i wziął do ręki długi patyk, którym zaczął
bawić się w ognisku. Chłopak był przybity. Nie chciał rozmawiać i ostrożnie
podchodził do swojego przyjaciela. Nate spojrzał na dziewczynę oczami pełnymi
łez.
- Wyjdzie z tego- zapewniła go blondwłosa, chociaż sama
miała wątpliwości co do tego. Rana była zbyt głęboka- Powiesz mi jak się tu
znaleźliście?
Czarnowłosy wzruszył ramionami. Grzebał w ognisku, jakby
szukał czegoś cennego.
- Nie powinno cię to interesować, a po za tym, to długa
historia. Dziewczyna uśmiechnęła się słabo.
- Jednak mam prawo wiedzieć. W końcu jestem mieszkańcem
Berk- odparła chłodno. Zerknęła w stronę wyjścia, gdzie spostrzegła, że słońce
powoli chowało się za horyzontem.
- Szukałem kogoś.- Nate w cale nie był skory do rozmowy, ale
widząc surową twarz wojowniczki ciągnął dalej.- Szukam pewnej osoby, od dwóch lat.
Wraz z Perłą, moim smokiem. Potem natknęliśmy się na jakiegoś smoka, był dziki…i
gdyby nie Perła, zginąłbym.
Astrid słuchała uważnie. Interesowała ją opowieść Nate’a.
Jednak ciągle spoglądała w bok, patrząć jak na niebie pojawia się coraz więcej
gwiazd.
- Czy ten smok zaatakował was na Berk?
- Tak, Perła nie dałaby rady polecieć dalej- odarł, patrząc
na smoka, który spał.
- Był czerwony?- dopytywała się Astrid. Miała pewne domysły,
które musiała sprawdzić. Nate spojrzał na nią zaskoczony.
- Tak, ale skąd to wiesz?- zapytał i wrzucił badyl do
ogniska, które od razu go pochłonęło.
- Prawdopodobnie to ten sam smok, który i mnie zaatakował, gdyby nie moja smoczyca,
też bym zginęła- odparła i podrapała się w rękę, gdzie miała brzydką bliznę,
która była pozostałością feralnego dnia. Oboje patrzeli na siebie. Nate z
niedowierzaniem, a Astrid ze smutnym wzrokiem. Schyliła głowę, żeby nie patrzeć
na jeźdźca. – Wrócę tu jutro, muszę iść, bo będą mnie szukać- Blondynka wstała
i podeszła do Perły.
- Trzymaj się, mała- pogłaskała ją delikatnie, a po jej
ciele przeszedł dreszcz.
- A ty jak masz na imię?- spytał czarnowłosy, gdy już
wychodziła. NAte nawet nie spojrzał w jej stronę. Nadal wpatrywał się tępo w
skaczący ogień.
- Astrid- uśmiechnęła się do smoczycy, która na chwilę
podniosła powiekę i chwilę później udała się do domu.
Czkawka martwił się o swoją dziewczynę. Nie widział jej od
rana, tak jak większość mieszkańców. Jednak wiedział, że jest wojowniczką i że
sobie poradzi. Lecz jak Czkawka miał w zwyczaju, martwił się. Po skończonym
patrolu wracał do domu, gdy zobaczył Wichurę lecącą w nieznanym kierunku.
Szybko dogonili smoczą przyjaciółkę, lecz nie zobaczyli jeźdźca na jej
grzbiecie. Zdziwiony chłopak ustawił ogon Szczerbatka na automatyczny i
wskoczył na Wichurę, która gwałtownie poruszyła się, wyraźnie zdenerwowana.
- Hej, spokojnie…-powiedział szatyn i sprowadził smoka na
ziemię. Pogłaskał jej pysk, przyglądając się uważnie.- Zbłądziłaś?- Smoczyca
skrzyknęła niczym kruk. Czkawka westchnął i zaczął prowadzić smoka do domu. Gdy
tylko pojawi się Astrid, będzie musiał z nią pogadać. Po kilku minutach marszu
dotarł do domu Hoffersonów. Wichura wbiegła do swojego kojca i od razu zasnęła.
- No to co, stary, wracamy do domu- mruknął Czkawka, ale gdy
się obrócił zobaczył, że jego przyjaciel pieści się z Astrid. Dziewczyna
uśmiechnęła się słabo do szatyna, który przybrał surową minę i założył ręce na
klatkę piersiową. Najwyraźniej oczekiwał wyjaśnień.
- Gdzie byłaś? Wszyscy cię szukali- zaczął.
- Przepraszam, byłam zajęta…rannymi- skłamała, lecz Czkawka
nie dał się zbyć.
- Tak? To dlaczego nie widziałem cię w twierdzy?-
Szczerbatek przysiadł na ziemi, wyraźnie zaciekawiony..
- Być może dlatego, że byłam akurat po zioła- Astrid była
poirytowana. Kłótnia z Czkawką to ostatni, co chciała w tej chwili robić. W
oddali usłyszeli śpiew Pyskacza.
- Byłem tam kilka razy, Śledzik też. Dziwne, że akurat wtedy
cię nie było- warknął. Astrid zmarszczyła czoło i przewróciła oczami
- Nie chce mi się teraz gadać- odparła. Miała już wejść po
schodach do domu, ale sztyn stanął jej na drodze.- Czkawka, o co ci chodzi?!
- Chce tylko wiedzieć, gdzie byłaś. Wszyscy jeźdźcy cię
szukali, w całej wiosce, od rana. Więc?
- Mówiłam. Krzątałam się po wiosce. Byłam w różnych
miejscach. Nic dziwnego, że mnie nie znaleźliście- Astrid zaczynała się bać, że
Czkawka przyciśnie ją do ściany, a wtedy musiałaby powiedzieć prawdę. Jednak Nate
prosił ją o zachowanie tajemnicy. Syn wodza westchnął ciężko. Nagle coś z tyłu
spadło, zwracając uwagę całej trójki. Astrid musiała się odwrócić. Jak się
okazało, to tylko grupa straszliwców, które szperały w rybach. Czkawka
dostrzegł plamę z tyłu głowy swojej dziewczyny. Odwrócił ją i przyjrzał się.
- Co ci się stało?- w
jego głosie Astrid usłyszała zmartwienie, co nieco ją uspokiło.
- Ah, to…spadłam ze schodów i uderzyłam się beczkę- skłamała
i odwróciła się do szatyna. Czkawka nadal mierzył ją zaniepokojonym wzrokiem.
Westchnął ciężko. Dał spokój dziewczynie, wiedział, że i tak się od niej
niczego więcej nie dowie.
- Ukrywasz coś przede mną?- Zapytał po chwili ciszy. Astrid przewróciła oczami i
wzięła jego twarz w soje zimne dłonie.
- Nic, po prostu…cały dzień byłam zajęta i jestem zmęczona…
- Okej, niech ci będzie- uśmiechnął się i przytulił ją i po
chwili pocałował na dobranoc.
- Dobranoc, Czkawka- rzuciła blondynka i weszła do środka,
zanim chłopak jej odpowiedział.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
W książce "jak wytresować sobie smoka" Czkawka nie miał żadnych problemów z dziewczynami. Jego najbliższą przyjaciółką była Camicazi, która jest odpowiednikiem filmowej Astrid. Lecz nie mieszkała na Berk. Należała do klanu Włamywaczek i tak jak Czkawka była następcą tronu. A to jej portret :))
Rozdział genialny, a Mieczyk po prostu najlepszy! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! 😊
OdpowiedzUsuńCudo dziewczyno! Wspaniały, nawet nie wiem jak ty możesz coś tak wspaniałego pisać. Jesteś niesamowita. ❤
OdpowiedzUsuńOch szkoda, że As nie powie Czkawce, w końcu kto tu najlepiej zna się na smokach? (nie, nie chodzi mi o Val) haha ;*
Wybacz, że nie skomentowałam wczesniej ale nawał obowiązków jak i blogów, zdecydowanie mnie przytłoczył. Przepraszam!
:***
Nie szkodzi. Ale szczerze mówiąc, do perfekcji to jeszcze sporo brakuje. A Astrid nie powiedziała nic Czkawce, bo Nate ją oto prosił. ^^ ddziękuję za kom :)
UsuńAle no przecież Czkawka jest mistrzem jeśli chodzi o smoki. Na pewno by mu pomógł. A kiedy wreszcie dowie się, że Aa go okłamuje? ❤
UsuńHahaha. Myślę, że niedługo. Może za jakieś 3-4 rozdziały. Mam w planach coś fajnego :D
UsuńNo wreszcie zdobyłam lapka i mogę skomentować to cudeńko :3
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci to wyszło!
Astrid powinna być ruda xD Zgadzam się z Mieczykiem ^^ przynajmniej wyglądałaby jak ja :*
Hehe Mieczyk najlepszy ^^
Oj coś czuje, że ten cały Nate trochę namiesza xD zwłaszcza, że As nic nie powiedziała Czkawce :)
Świetnie ♥ Po prostu najlepiej ^^
Kocham i czekam na next :*
Czy namiesza? Jak każda nowa postać! Hahaha. Mam dla niego specjalną rolę; ostatnio zaczynałam się w kilku super książkach i dzięki nim wpadłam na pomysł co zrobić z Nate'em. Nawet jego imię wzięłam z książki cD :)))
OdpowiedzUsuńA to że Astrid nic nie powiedziała to tylko dlatego że Nate ją o to prosił. A dlaczego nie chciał się ujawnić ....to wszystko W dalszej części. Nic więcej nie zdradzę :D
Dzięki za komentarz :*