czwartek, 2 lipca 2015


Rozdział 15

Walka smoków cz. I



          Krzyczący Wikingowie biegali z wodą, aby ugasić pożar, którego nie łatwo było się pozbyć. Wioska wyglądała jak prawdziwe pogorzelisko: wszędzie ogień, dym, popiół i cuchnący  zapach spalonych skór  zwierzęcych. Stoik biegł wraz z garstką Wikingów w stronę smoka, który jest winowajcą tego zamieszania. Bez smoka nie było możliwe, aby go złapać. Niestety, Czaszkochrup został wynajęty przez innego mieszkańca do gaszenia pożaru.
          Niebo było ciemne z ciężkimi chmurami, ale nie wydawało się, że zaraz lunie wybawiający deszcz. Dzieci, starcy i niektóre kobiety schronieni byli w Twierdzy pod nadzorem Grubego i Wiadra, którzy należeli do ochrony. Bliźniacy zawsze patrzyli na ogień z radością, ale nie tym razem. Nawet oni wyczuli bardzo złą sytuację Berk, dlatego jako Obrońcy musieli działać. Szybko dotarli na plażę Thora, aby wziąć piasek by ugasić nim pożar. Gdy dotarli do pierwszego palącego się domu, wyrzucili zawartość wiader i polecieli po następną porcję. Reszta jeźdźców robiła to samo. Tylko Śledzik wypatrywał smoków, które mogły być w niebezpieczeństwie. Zazwyczaj były to Straszliwce Straszliwe albo maluchy, które niedawno się wykluły.

          Astrid szukała Perły, ale nie dostrzegła zielono-złotych łusek smoczycy. Miała już ruszać naprzód, kiedy zatrzymał ją głos Lauren:
- Astrid, pomóż mi!-Krzyknęła. Blondynka szybko zawróciła i spojrzała na koleżankę. Lauren pomagała jakiejś kobiecie, która była w zaawansowanej ciąży i zaczynała rodzić. Astrid przeraziła się tym widokiem. Pani Ack wija się z bólu, mocno trzymając się za brzuch. Wojowniczka nie mogła nie pomóc. Szybko nakazała Wichurce wylądować. Posadziła panią Ack przed siebie, a Lauren wskoczyła za Astrid.
- Szybko, do mojej chaty!- Powiedziała szatynka. Kobieta zaczęła krzyczeć i pocić się. Odruchowo złapała Lauren za dłoń i trzymała w śmiertelnym uścisku.- Oddychaj głęboko- Nakazała, starając przekrzyczeć chaos. Dziewczyny szybko dotarły do chaty Lauren, a raczej do jej gabinetu,  w którym szatynka przyjmowała chorych. Ira, bo tak miała na imię, krzyknęła ponownie, mimo starań opanowania się. Wzięła głęboki wdech i wydech. Lauren natychmiast zdjęła Irę z grzbietu Wichury i prowadząc wolnym krokiem, szły w kierunku drzwi.
- Astrid, musisz mi pomóc!-Zawołała młoda lekarka. blondynka przestraszyła się. Ja uczestniczyć przy porodzie? Na Odyna! Jednak wojowniczka nie miała wyjścia. Większość kobiet walczyła, nawet akuszerki. Astrid pokręciła  głową. Musiała znaleźć Nate'a i to szybko. Zanim Perła zostanie zabita. Popatrzyła na wioskę i zeskoczyła ze swojej smoczycy.  Kazała jej lecieć do Eiry, matki Astrid.
Dziewczyny podtrzymały Irę i wprowadziły do środka.

          Nate biegał po wiosce w poszukiwaniu swojego smoka. Jako że wokół panował kompletny chaos, nikt nie zwracał na niego, choć na pierwszy rzut oka widać było, że nie jest Wikingiem. Złapał przypadkowy miecz z wózka, który stał obok kuźni. Spojrzał w dal, szukając wzrokiem Astrid. Niestety nie znalazł jej, ale za to z pomocą przybyła mu Wichura, która motała się. Najwidoczniej i ona nie może znaleźć właściciela. Pomyślał Nate. Rzucił się do biegu, by szybko wskoczyć na śmietnika Zębacza. Gdy do niej doszedł, zatrzymał się. Powoli zbliżał się do niebiesko-żółtego smoka. Spokojnie wyciągnął rękę i położył na pysku gada.
- Dobrze....posłuchaj, musisz mnie gdzieś podrzucić, zgoda?- Nate uśmiechnął się lekko do smoka i ostrożnie wsiadł. Zauważył, że siodło zostało doskonale wykonane. Idealne połączenia i wiązy. Pasy mocno trzymały się ciała smoka, choć nie robiły mu żadnej krzywdy. Mimo że siodło było doskonale wykonane, było już starte. Ktoś nieźle szaleje na tym smoku. Pomyślał chłopak i wystartował.

- Astrid, podaj kolejny ręcznik!- Krzyknęła Lauren, która była cały czas przy Irii. Kobieta  wijła się z bólu, przeklinając swojego męża. Wojowniczka pospiesznie wykonała zadanie. Nagle do gabinetu wpadł jakiś mężczyzna. Astrid od razu rozpoznała w nim męża Irii, Krosonosa. Wiking podszedł do swojej żony i złapał za rękę. Kobieta uśmiechnęła się, ale po chwili zaraz skrzywiła z bólu.
- Spokojnie, odpocznij- powiedziała Lauren.- Dasz radę!



          Nate krążył nad wioską  w poszukiwaniu Perły, której nie mógł znaleźć. Zrozpaczony chłopak modlił się do wszystkich bogów o pomoc dla jego przyjaciółki. Bał się. że smoczyca może nie przeżyć. Nadal była słaba po ostatniej ranie. Nate czuł ogromne wyrzuty sumienia. Nie miał zielonego pojęcia, kiedy Perła wymknęła się z jaskini. Usłyszał ryki smoków i krzyki Wikingów. Po chwili nad jego głową przeleciał gad z charakterystycznym gwizdem przecinanego powietrza.
- Nocna Furia...-szepnął.- Szybko, mała, lecimy!

          Czkawka dotarł na miejsce, gdzie znajdował się jego ojciec z kilkoma Wikingami. Wszyscy patrzeli w ciemne niebo. Szatyn zdziwił się na ten widok. Nie schodząc ze Szczerbatka, podszedł do Stoika.
- Co się dzieje?- zapytał spokojnie. Nocna Furia poruszyła się niespokojnie i strzeliła plazmą w górę.
- To smoki to zrobiły- odparł jego ojciec, wskazując wioskę, która już powoli była ugaszona.-Ale coś tu nie gra...cały czas słychać jakieś ryki w chmurach-dopowiedział, chrypiącym głosem.
Czkawka chciał wystartować aby to sprawdzić, ale powstrzymał go pewien smok. Był to Śmiertnik Zębacz, który z zawrotną prędkością wskoczył w gęste chmury nocnego nieba.
- Na Odyna, Astrid, stój!- Krzyknął Stoik, gdy zorientował się do kogo należał ten smok. Czkawka, słysząc imię dziewczyny i widząc jej smoka, czym prędzej wystartował.
- Czkawka, nie!- Wrzasnął wódz. Jednak jego syn nie posłuchał, po chwili i on zniknął w gęstych chmurach.
Nate wyleciał z puchowej warstwy i rozejrzał się. Wokół panowała cisza. Jakby był to odpoczynek od chaosu panującego na ziemi. Było chłodno i  ciemno.  Jedynie Wichura dawała światło. Nagle rozległo się warknięcie, a po chwili obok ciemnowłosego chłopaka zjawił się Szczerbatek.
- Astrid, co ty wyrabia....-Czkawka zamarł, widząc innego jeźdźca. Z zdziwieniem patrzał na Nate'a.-Kim jesteś?! I dlaczego dosiadasz smoka Astrid?
Ciemnowłosy nie miał wyjścia, czuł. że musi się ujawnić.
- Nate- odparł- Nie chcę kłopotów, chcę znaleźć mojego smoka!- Czkawka nie wierzył w to, co widział. Nieznajomy dosiada smoka jego dziewczyny? Chyba zaszkodził mi dym- pomyślał jeździec.
- Jakiego smoka? O czym ty gadasz?!- Szczerbatek gotów był wystrzelić plazmą, jednak  jego przyjaciel pogłaskał go po głowie.
- Perła to mój smok. Jest w tych chmurach! Ona może nie przeżyć, jest ranna!- wrzasnął Nate całkiem pozbawiony jakichkolwiek hamulców. Nie mógł przecież  być spokojny w takiej sytuacji!- Ja...muszę ją znaleźć...
Czkawka wpatrywał się w Nate'a z niedowierzaniem. Nie mógł pojąć, co się teraz dzieje. Nie czekając na reakcję szatyna, tymczasowy jeździec Wichury zawrócił i poleciał szukać smoka. Za nim ruszył Szczerbatek.
- Jak wygląda ten smok?- Zapytał przyszły wódz.
- Zielono-złote łuski- odparł ze zdeprawowaniem Nate.
- Jaki gatunek?
- Nie wiem, jakiego gatunku jest mój smok!- wkurzył się. Chciał coś dopowiedzieć, ale usłyszał głośne ryki smoków. Oboje udali się w tamtą stronę. To co zobaczyli, zwaliło ich z  nóg...


          Na świat przyszła dziewczynka.  Miała kilka ciemnych włosków i piwne oczka. Mała drzemała słodko owinięta w bawełniany kocyk. Dumni rodzice cichutko płakali ze szczęścia, tuląc malutką córeczkę. W pewnym momencie Krosonos wstał i dziękując dziewczynom, przytulał je mocno. Był taki dumny i szczęśliwy. W końcu na świat przyszło jego pierwsze dziecko.
Astrid była zmęczona, ale gdy tylko umyła się, wybiegła i szukała wzrokiem Wichury. Wokół domy były pougaszane, ale nie widziała zbyt wielu Wikingów. Zauważyła Sączysmarka i  Hakokła.
- Smark, podrzuć mnie nad Klify Frigg!-Krzyknęła wojowniczka, siadając za nim na Hakokle.
- Ale dlaczego?
- Bo tak mówię, leć!- Chłopak nie pytał o nic więcej. Widział zbyt wkurzoną Astrid aby móc z nią dyskutować.

          Czkawka i Nate przyglądali się walce dwóch smoków: jeden czerwony z przekrwionymi ślepiami, dużymi pazurami, był tak ogromny, że mógł rozerwać na strzępy każdego smoka. Drugim smokiem była Perła, która machała jednym skrzydłem mocniej, drugim słabiej. Nate przeraził się, gdy oba smoki zaczęły znów się atakować. Szybko ruszył do przodu, chcąc odzyskać smoczycę. Perła i drugi smok gryzły się nawzajem, zażarcie. Nawet nie zważali na gapiów. Szczerbatek strzelił plazmą kilka razy, zwracając uwagę czerwonego smoka, który zaczął go gonić. Nocna Furia była zbyt szybka dla gada. Czarny smok atakował tyle razy, ile starczało mu plazmy. Nate w tym czasie wskoczył na Perłę, ale ta zaczęła wierzgać i przerzuciła go z powrotem na Wichurę. Smoczyca popatrzyła smutnie na jeźdźca i odleciała. Gdy jej wróg zaczął się zbliżać wgryzła się w jego. Oboje zaczęli spadać. W ostatniej chwili poderwali się do lotu. Tym razem cała wioska obserwowała walkę. Po chwili dołączyli Sączysmark i Astirid na Hakokle, który zawarczał.
- Jest ogromny!-Krzyknął ze strachem Czkawka.-Musimy sprowadzić pomoc.- Smok na komendę wylądował.- Wszyscy jeźdźcy do mnie!- Mała grupa nastolatków zebrała się wokół szatyna.
- Słuchajcie, musimy wykurzyć tego smoka, inaczej zniszczy wioskę!- Krzyknął chłopak.- Nie mamy czasu na obmyślanie planu, dlatego zrobię coś, czego nigdy nie powinienem zrobić...
-Co?-zapytali wspólnie Mieczyk i Szpadka.
- Totalną demolkę-odparł.- Ci, którzy mają smoki. Atakujcie czym się da czerwonego smoka! Nie tego drugiego! Krzyknał. Po chwili poczuł jak ktoś dosiada się do niego. To była Astrid. Wsiadła na Szczerbatka ku zdziwieniu Czkawki.
- Lepiej zostań, As.
- Nie ma mowy. Lecę z tobą- oplotła go mocno rękami i pocałowała w policzek.- Nie mam zamiaru cię zostawiać.- Czkawka uśmiechnął się. Nocna Furia zaczęła się denerwować, więc czym prędzej cztery smoki wystartowały.
-------------------------------------------------------------
Dedykt dla wszystkich, którzy to czytają! :)) Obiecałam rysunki, oczywiście wstawię, ale w oddzielnym poście :))

Ps. Mam nadzieję, że się spodobało! :D

5 komentarzy:

  1. Cud narodzin! *o* Astrid jako położna :D
    A jednak Nate jakiś ogarnięty jest xD juz miałam ochotę go znienawidzić.
    Perła broni Berk? Impossible!
    Czkawuś jaki przywódca no proszę. Leci za Wichurką prosto do ukochanej i widzi... faceta ^^
    Hahahaha ty nie gej! :D
    Walka jak widze przerażająca. Coś czuje, że ta nowo narodzona dziewczynka będzie odgrywać tu sporą rolę.
    Niech As i Czkawuś ją przygarną :3
    Walka zaczyna robić się niebezpieczna, Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie :*
    Kochana rozdział mega! Jest Piękny!
    Kocham i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczynka nie odegra żadnej roli. Po prostu musiałam coś wymyśleć, żeby zatrzymać As. To tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super, super!
    Ale mi się micha cieszy z tego rozdziału. Nowy smok? Bitwa, pożar i totalna rozpierducha - oto przepis na świetny rozdział! Gratuluje.
    Astrid odbiera dziecko, bardzo ciekawe :* Ale Czkawka miał zdzwiko jak zobaczył Nate'a, no nono się porobiło. Mam nadzieje, że w kolejny wszystko się ułoży.
    Ale teraz As będzie miała kazanie u Czkawki. No co z nim robiłaś? Ahhahaha cudowne ;) kocham cię za ten rozdział, jest niesamowity.
    Czekam nn :*

    Pozdrawiam serdecznie •

    Lovvvve :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za mile słowa :) A z kazaniem...na pewno będzie xD

      Usuń
  4. Będzie next? Bo juz jest 2017

    OdpowiedzUsuń