Ostatnia noc
Nate leżał całą noc przy Perle, która została przeniesiona do jednej z wolnych chat. Dzięki pomocy Śledzika jej rany zostały oczyszczone i opatrzone. Smoczyca straciła mnóstwo krwi, dlatego ryzyko nie minęło. Smok delikatnie poruszył się, budząc swego jeźdźca. Chłopak uśmiechnął się lekko. Był zmęczony walką oraz siedzeniem na niewygodnej posadzce, mimo że ułożone były futra. Nate przeciągnął się, ziewając i pogłaskał przyjaciółkę.
- Jak się czujesz?- Zapytał troskliwie. Perła zaskomlała
cicho w odpowiedzi. Ona też się bała.
Czuła, że może nie przeżyć kolejnej nocy. Nate wstał i podał smokowi świeżą
wodę, którą przyniósł Śledzik. Wszyscy jeźdźcy okazali mu pomoc, mimo że go nie
znali. Astrid miała rację- pomyślał smutno czarnowłosy. Usiadł z powrotem na
miękkich jaczych skórach i oparł się o drewnianą ścianę. Rozejrzał się wokół po
chatce. Była prawie pusta, nie licząc niewielkiego stołu pośrodku, kilku
kuchennych blatach i pozostałych wiszących tarczach, mieczach i toporach. Berk
znacznie różniło się od jego domu. Wyspa była cicha, spokojna i przyjazna.
Całkowite przeciwieństwo jego rodzinnej ziemi. Nate westchnął głęboko a do oczu
napłynęły łzy.
- Co ja narobiłem…?-Wyszeptał, trzymając głowę na kolanach.
Jego ubranie było zdarte i brudne a
twarz umazana popiołem i ziemią. Nate siedział skulony. Nie miał już
siły do życia. Chciał po prostu zniknąć, tak po prostu. Zostawić wszystko. Tak
jakby nigdy nie znalazł Perły, jakby nigdy nie dotarł do Berk, jakby nigdy nie
poznał niebieskookiej blondynki.
Nagle usłyszał ciche pukanie a po chwili do środka weszła
dwójka młodych Wikingów. Nate rozpoznał Astrid i uśmiechnął się na jej widok.
Za nią wszedł również szatyn, który nie wyglądał na zadowolonego. Blondynka
uśmiechnęła się przyjaźnie, jakby chciała dodać mu otuchy.
- Jak się czujecie?-Spytała, podchodząc do Perły. Czkawka
oparł się o stół, mierząc wzrokiem i jeźdźca i smoka.
- Tak jak widać, Astrid…-Wyszeptał. Dziewczyna spojrzała na
niego współczująco.
-Nate, powinieneś odpocząć. Ty też masz kilka ciętych ran,
może wdać się zakażenie.-Blondynka ukucnęła przed nim i potrząsnęła jego ramię.
- Nie mogę jej zostawić-powiedział, ocierając łzy. Nie
wstydził się ich, nawet przy dziewczynie.
- Siedząc tutaj i tak jej nie pomożesz. Ona musi wypocząć.-
Astrid próbowała przekonać przyjaciela. Nate patrzał na nią smutnym, pustym
wzrokiem. Na ten widok dziewczynie łamało się serce.- Jak odpoczniesz, wrócisz
do niej. A gdy cię nie będzie, ktoś z nas się nią zajmie.- Czkawka przyglądał
się im. Od razu poczuł ukłucie zazdrości, jednak wolał tego nie pokazywać.
- Astrid ma rację- poparł ją Czkawka.- Pójdę po
Śledzika.-Szatyn wyszedł zdenerwowany. Nigdy nie był zazdrosny o Astrid, bo nie
było powodu. Wiedział, że Sączysmark się tylko z nią droczy. Ale Nate to nie
Sączysmark. Chłopak kopnął pobliski kamień, który poleciał kilka metrów dalej.
- Szczerbatek!?- Zawołał, rozglądając się za smokiem. Po
chwili ujrzał łeb Nocnej Furii. Smok doskoczył do przyjaciela i zaczął się
łasić. Czkawka podrapał gada po grubych łuskach i wsiadł.- Szukamy Śledzika-
powiedział i oboje wzbili się w powietrze.
Astrid zaprowadziła przyjaciela do Gothi, która w mig
założyła mu opatrunki. Na szczęście rany były małe i niegroźne. Następnie
wojowniczka zaprowadziła go do swojego domu, gdzie był już przygotowany pokój.
Eira podała Nate’owi czyste ubranie, ona również współczuła chłopakowi.
Wyglądał naprawdę źle.
- Dziękuję ci…-powiedział, gdy Astrid pokazała mu wejście do
łazienki. Dziewczyna poklepała czarnowłosego po ramieniu.
- Jakbyś czegoś potrzebował, daj znać mojej mamie-
Uśmiechnęła się i zeszła na dół. Chciała jak najszybciej dotrzeć do Perły.
Nad Berk zawisło słońce, jakby zwiastowało koniec kłopotów.
Wikingowie szybko zapomnieli o wczorajszym zdarzeniu i wrócili do pracy. W
kuźni, jak zawsze, słychać było podśpiewywanie Pyskacza oraz odgłosy wyrabiania
śmiercionośnej broni. Dzieci biegały po wiosce, robiąc niemałe zamieszanie.
Stoik westchnął ciężko. Od wczoraj myślał o nowym przybyszu. Chłopak kogoś mu
przypominał, ale sam niczego nie był pewny. Rano Astrid opowiedziała o Nacie i
ich pierwszym spotkaniu. Oczywiście wódz nie był zadowolony z postępowania
dziewczyny, ale blondynka zdołała się wytłumaczyć. Nie mógł chłopaka wypuścić
ot tak. Chciał się dowiedzieć jak dotarł na Berk. Ale najbardziej intrygowało
go to, dlaczego Nate się ukrywał.
- Wodzu!-usłyszał z tyłu. Obróciwszy się dojrzał Svena.
- Coś się stało?
- Owce mi pouciekały!-Krzyknął głośno. Kiedy Wiking odzyskał
głos, zaczął tracić słuch. Stoik nie miał wyboru i ruszył wraz z mieszkańcem do
zagród.
Piątka nastolatków stała przy skałach, gdzie zginął czerwony
smok. Śledzik od samego rana szukał jakichkolwiek informacji na temat
nieznanego gada, lecz niczego nie znalazł. Ogromne kamienie zostały usunięte,
odsłaniając ciało smoka. Jeźdźcy przygotowani byli na makabryczny widok, jednak
smok nie został tak bardzo uszkodzony.
- Dobra. Śledzik, mów, co wiesz-powiedział Czkawka, klękając
przy smoku. Chłopak patrzał na niego z podziwem ale i też z lekkim
przerażeniem.
- No to ten. Samiec, dziesięć metrów rozpiętości skrzydeł, osiem
długości, sześć wysokości- Otyły chłopak był przestraszony. Mimo że widział
większe smoki, ten przyprawiał o dreszcze.
- Wygląda jak Koszmar Ponocnik- stwierdził Mieczyk,
przekręcając głowę w lewo. Pozostali również dokładniej przyjrzeli się gadowi.
- Faktycznie-odparł Śledzik. Rogi smoka były podobne do
Hakokła, jak i reszta ciała. Lecz różniło się to nieco inną budową kości
czaszki oraz potwór miał cztery łapy. Ubarwienie było ciemnoczerwone, także
charakterystyczne dla Koszmara.
- Dobra, nie będziemy chyba tak tu stać!- powiedział
Sączysmark. Przyjaciele spojrzeli na niego nieco źli. Czkawka pokręcił głową i
zwrócił się do otyłego kolegi.
- Śledzik, zajmiesz się Perłą?- Jeździec podniósł się z klęczek.
- Nie ma sprawy, a co Nate’em?- Pozostali jeźdźcy
postanowili jak najszybciej się ulotnić, by przypadkiem nie wpakować się w
robotę.
- Poszedł odpocząć. Wygląda jak żywy trup- Czkawka zaśmiał
się, ale widząc minę Śledzika od razu przybrał poważny wyraz twarzy.- Coś nie
tak?
- Chodzi o tego nowego…nie wydaje ci się dziwny?- Spytał,
zakładając ręce na klatkę piersiową. Szatyn westchnął.
- Trochę. Ojciec chciał go od razu przesłuchać, ale ze
względu na jego smoczycę postanowił poczekać- odparł. W oddali słychać było
Szczerbatka i Sztukamięs, którzy gonili za zającami.
- A co z tym smokiem?- Śledzik wskazał na gada.
- Na razie zostaw go tu- mruknął. Czkawka nie był
zadowolony, że musieli zabić smoka. Nawet tego najgroźniejszego, jednak nie
było innego wyjścia. Gdyby tego nie zrobili, smok bez wahania spalił by wioskę.
Szatyn rozumiał to, ale i tak czuł się potwornie, patrząc na martwego smoka. Przywołał
Szczerbatka, który skocznie podbiegł.- Zajmij się Perłą, dobrze? Ja muszę jeszcze
coś zrobić.
Czkawka wsiadł na Nocną Furię a po chwili oboje zniknęli za
domami. Śledzik, niezbyt zadowolony, udał się do rannej smoczycy.
Śledzik dotarł do opuszczonej chatki, gdzie przesiadywał
wierzchowiec Nate’a. Zauważył Astrid, która siedziała na jednym z krzeseł,
trzymając kubek. Dziewczyna miała łzy w oczach. Śledzik szybko dobiegł do Perły,
której oddech był krótki i płytki. Blondyn zaczął oglądać rany smoczycy, na
których zarosła ropa. Chłopak skrzywił się i zaczął szukać czystych bandaży, w
swojej torbie. Astrid nadal szlochała.
- Śledzik…to na nic- mruknęła, widząc drżenie rąk
przyjaciela. Chłopak bardzo się przejął jej stanem, gdyż nigdy nie widział tak
zmasakrowanego smoka.- Ona umiera…
Jeździec spojrzał na nią zupełnie zaskoczony. Sztukamięs,
która usiadła obok blondynki, zaskomlała cicho.
- Na pewno da się coś zrobić!- Powiedział po chwili.
Ponownie zaczął szperać w torbie odpowiednich
opatrunków. Jednak gdy patrzał na Perłę, uświadamiał sobie, że Astrid ma rację.
Perła umiera. Nawet nie zauważył jak na jego pąsowych policzkach ciekły łzy.
Schował bandaże powoli, ponieważ drżące ręce mu w tym nie pomagały. Pogłaskał
smoczycę czule, mimo że nie znał jej, to w jego sercu rosła gorycz i żal.
Po chwili drzwi otworzyły się, skrzypiąc. Do środka wszedł
Czkawka a za nim Szczerbatek. Gdy tylko zauważył twarze przyjaciół, zaniemówił.
Podszedł spokojnie do Perły i obejrzał jej poharatane ciało. Szczerbatek
szturchnął smoczycę, jakby sprawdzał, czy żyje.
- To koniec..?-Zapytał cicho, chyląc głowę. Śledzik
potwierdził smutny fakt. Astrid odłożyła drewniany kubek i wyszła, aby dać
upust emocjom. Czkawka momentalnie wybiegł za dziewczyną. Gdy w końcu złapał
ją, ona się wyrwała.
-Astrid…- szepnął, chcąc ją przytulić, jednak wojowniczka
cofnęła się kilka metrów.
- Jak ja mu to powiem?!- Wrzasnęła. Blondynka zrobiła się
czerwona a na jej policzkach leciały łzy. Czkawka nigdy nie widział Astrid w
takim stanie. – On tego nie przeżyje!
Szatyn nie wiedział, co powiedzieć. Patrzał na swoja
dziewczynę troskliwym wzrokiem.
- Dlaczego tak mu pomagasz?- Zapytał w końcu. Astrid
wydawała się zaskoczona tym pytaniem.
- Bo nie mogę patrzeć, jak jego przyjaciółka umiera!-
Odparła wściekła. Czkawka czuł, że nie tylko o to chodzi. Dziewczyna, widząc
unikający wzrok Czkawki, pokręciła głową.
- Czy ty jesteś zazdrosny?- Jeździec spojrzał na Astrid i
prychnął. Wojowniczka wyglądała nieco lepiej. Być może chłodne powietrze pomogło
pozbyć się śladów po płaczu.
- Ja? Zazdrosny?- Chłopak zaśmiał się nerwowo, co nie uszło uwadze
Astrid.
- Za kogo ty mnie uważasz, Czkawka?!- Zapytała zdenerwowana,
podchodząc do chłopaka.
- O co ci chodzi?- Jeździec też powoli zaczął tracić
panowanie nad sobą. Założył ręce na klatkę piersiowa i spojrzał w oczy
wojowniczki.
- Martwię się o Perłę. Widziałeś ją, ona umiera- odparła już
nieco spokojna, aby nie robić sensacji na Berk.
- A może martwisz się o jej jeźdźca, co?- Czkawka nie
odpuszczał. Kochał Astrid, ale czuł, że traci do niej zaufanie. W oczach
dziewczyny znów zabłysły łzy. Chłopak uświadomił sobie, że się zagalopował.
- Mam cię dość!- Krzyknęła dziewczyna i z płaczem odeszła w
kierunku swojego domu. Czkawka zrobił krok na przód, chcąc pobiec za Astrid,
ale jednak się rozmyślił. Kopnął pobliski kamień, który poleciał w spichlerz, odbijając
się z łoskotem.
Zawrócił do chatki, w której leżała Perła. Obróciwszy się,
ujrzał Szczerbatka. Pewnie wszystko słyszał- pomyślał jeździec. Smok mruknął i
szturchnął Czkawkę.
- W porządku, Mordko-
powiedział, głaszcząc przyjaciela. Nocna Furia wskazała głową drogę, którą
odeszła Astrid, jakby się o nią pytał.- Po prostu się wkurzyła…- westchnął. Już
żałował kłótni, ale nie chciał od razu iść przeprosić ukochanej. Oboje musieli
odetchnąć.
Szatyn wszedł do środka, chcąc pomóc Śledzikowi. Po kilku
minutach przyszedł również Nate.
- Widziałem Astrid…coś się stało?- Zapytał nieśmiało.
Czkawka miał ochotę mu przyłożyć. Czarnowłosy od razu zamknął temat, gdy ujrzał
swą przyjaciółkę.
- Perła!?- Krzyknął. W jego głosie Śledzik usłyszał
rozpacz.- Proszę nie zostawiaj mnie!- Powiedział na co smoczyca otworzyła oczy.
Nate płakał, wtulając się w jej ciepłe łuski. Perła polizała go po twarzy, ale
natychmiast położyła łeb z powrotem.
- Nie!- Wrzasnął brunet.- To moja wina…- szlochał, nie zwracając
uwagi na jeźdźców, którzy smutnie patrzeli na dwójkę przyjaciół. Oboje
wiedzieli, że to będzie ciężka noc…
Pierwsza? :D
OdpowiedzUsuńTak jestem pierwsza!
Rozpisać się czy nie? :3
Rozpisać sie!
Ekhem Perła!!!! Na serio nie da się jej juz uratować? Biedny smok :C Nawet Śledzik, który go nie znał zapłakał gorzko nad jego prawie, że martwym ciałem. As jak widzę bardzo sie do niej przywiązała. Czkawka jest ślepy. Jego zazdrość sprawi, że powoli może As :C Powinien teraz skopić się na tym jak odratować Perłę i wspomóc Nate'a a nie na bezsensownych kłótniach z As.
As kochana. Ja coś czuję, że wybaczysz to Czkawce. W sumie jest słodki gdy się złości ale nie gdy tak krzyczy. Oboje powinni się opanować i dać upust emocjom w jakis inny sposób. Bliska śmierć Perły im tego w sumie nie ułatwia i jeszcze Nate, którego znała tylko As. Ma prawo do zazdrości ale powinien z nią pogadać i wszystko sobie z nią wytłumaczyć :C
Śledzik stałeś się nadwornym pomocnikiem xD Jesteś jak na zawołanie bo reszta jeźdźców ogarneła kiedy Czkawka potrzebuje kogoś do pomocy. Spryciarze xD Czkawka jak przyszły wódz poszukuje chyba swojej prawej ręki. Czyżby ciągłe proszenie o pomoc Śledzika ma z tym jakiś związek? W sumie dla Stoicka to chyba Pyskacz jest prawą ręką :3 No to Śledzik mógłby być dla Czkawki ale w sumie to się powinno jeszcze jakoś ogarnąć xD
Rozdział wzruszający i powalający na kolana :*
Wzruszyłam sie gdy nagle zaczęli gadać o tym, że Perła umiera :c
To smutne, ze tracą kolejne smoki :C
Piękny i jeszcze raz piękny!
Najlepszy kochana!
Kocham i czekam na next ♥ :*
Akurat rola Śledzika jest spontaniczna, ale jak nie patrzeć to on jest taką dalszą prawą ręką xD. Jak pamiętasz, już wcześniej pisałam, ze As i Czkawce się nie układa, ale Nate nie jest tego przyczyną.... Jeszcze nie wiem jak potoczy się ich związek :/
UsuńKochana, dzięki za komentarz ! :)
EHKKEM.... dziękuję.
OdpowiedzUsuńJako, iż wczorajszej nocy padałam na twarz, nie zdążyłam przeczytać tego rozdziału. Chylę głowę w twoją stronę, na moją bezmyślność, nie systematyczność i to, że jesteś lepsza ode mnie. Tak, to trzeba po prostu przyznać.
Teraz uznasz mnie za człowieka bez serca, którym oczywiście jestem i powiem, iż bardzo podobała mi się kłótnia Czkawki i Astrid. Nawet to, że Perła umiera jest czymś nowym, u ciebie niespotykanym, i jest to fantastyczne. Ogólne gratulacje!
Hiccstrid. Dziś okaże się bezduszną osobą i sobie poprę mojego Czkawkę. Może i zachował się nazbyt spontanicznie, ale przecież to As zaczęła tę kłótnię. On wybiegł za nią, chciał przytulić, pomóc jej jakoś, to tak nie, odpycha go i będzie na niego krzyczeć. Dobra, ja rozumiem to, że nie lubią gdy zabija się smoki, lub coś podobnego, że przywiązała się do Perły, ok, ale nie rozumiem tego, iż Astrid martwi się stanem innego smoka, a nie zobaczy SWOJEGO SMOKA! Może Wichura potrzebuje pomocy? Może jest ranna? Mam chandrę bo rozdziale Pati (biedna Wichurka :'( D:) A w sumie Czkawka może mieć trochę racji. WEDŁUG MNIE za bardzo do tego Nate'a a odpycha Czkawkę, a ten cały Nate nie jest bez winy, więc ja tylko sugeruję, że Czkawka ma trochę racji. A Astrid nie widzi jak on ją kocha, dlatego jest zazdrosny. Kuźwa, sama chciała zakończyć ten związek, więc niech nie ma teraz pretensji. O! JAK DLA MNIE, TO ONI NAWET MOGĄ SIĘ ROZSTAĆ!
Smile, widzę u Ciebie niesamowite postępy i to jak bawisz się pisaniem, jest tak miłe dla oka i duszy, że klękajcie narody! Jesteś cudowna, piszesz wspaniale i mam nadzieję, że w żaden sposób mój kom cię nie obrazi ani nic. Bo jeśli tak, mogę się jebnąć w głowę i po sprawie xd Idealne opisy, idealny blog, idealna autorka, czego chcieć więcej?
ŻYCZĘ MULTUM WENY, CZYTELNIKÓW I POWODZENIA!
A jeśli chodzi o Nate'a to niech go Stoik porządnie przesłucha.
Dziś jestem za Czkawką <3 Moim kochanym przystojniaczkiem, kurde, rzadko można zobaczyć jak Haddock się wkurza, więc tym bardziej to jest zaje***** <3 Kocham go! <3
Jak i ciebie kochana, nigdy nie przestawaj pisać, Smile.....
"Czkawka miał ochotę mu przyłożyć" - TAKE UP DOWN, BABE <3333 :******
UsuńHero, wiesz jak poprawić humor! Ja wcale się nie obrażam, bo lubię szczerość ludzi. Więc cieszy mnie niezmiernie,że napisałaś to, co leżało Ci na sercu. :)
UsuńNawet nie wiesz jak mi się japa cieszy, jak przeczytałam tyle wspaniałych słów na mój temat.Ale zauważyłam, że niezbyt potrafię pisać romansideł ;/
A co do Wichurki i Perły. Astrid po prostu nie może znieść myśli, że mogła pomóc smoczycy już w jaskini. W pewnym stopni obciąża siebie za jej śmierć. I s w sumie masz rację, bo u mnie śmierć to rzadkość. Nie mam pomysłu na ten blog, więc zaczynam nowy...Chcę wnieść taką "świeżość". :D
Dziękuję bardzo z całego serca! I oby więcej takich szczerych komentarzy ;)